-->

poniedziałek, 30 lipca 2012

JAJA powiedział Maluch

Maluch zaczyna powoli nazywać różne przedmioty. Jednym z Jego ulubionych słów są "jaja". Wie gdzie leżą w lodówce, że można wrzucić je do wody lub rozbić na patelni. O jajkach w koszulkach lub po benedyktyńsku pewnie nie słyszał, ale wszystko przed nim.
Mama aby uszczęśliwić swego Malucha zrobi dzisiaj jaja na kolację. Lodówka pełna , szczypior na parapecie, zabieram się więc do roboty. 
 
Maluch siedzi na blacie i liczy z Mamą jaja, które po przebiciu szerszej strony nożem wskakują do zimnej wody. Kiedy się zagotują zostawiam na 2 minutki i zalewam zimną wodą. Jajka podaję ze świeżym szczypiorkiem i kulkami zwykłej pasty z tuńczyka.

Pasta z tuńczyka

Puszkę z rybką otwieram oczywiście nożem bo otwieracz nie działa. Tata garnie się do pomocy ale daję radę. Cebulkę kroję na drobniutką kostkę i dodaję do tuńczyka. Doprawiam solą, pieprzem i słodką papryka. Mokrymi rękoma formuję kulki.


  
Jajka w skorupkach


Pasta z tuńczyka z pomidorkami


środa, 18 lipca 2012

Makaron poproszę

Wczorajszego dnia.......
Skoro mam tyle makaronu w szafce to muszę go jakoś wykorzystać. Ze świeżymi szparagami czy z krewetkami, sama nie potrafię wybrać.  Pół dnia w pracy zastanawiam się gdzie o tej porze roku znajdę jeszcze świeże szparagi. Kiedy jednak ląduję w sklepie chwytam zrezygnowana paczkę tygrysich krewetek, kilka innych bardziej lub mniej potrzebnych produktów i maszeruję do kasy. 
Gotujemy dziś razem - Ja i Maluch. 
Mały porządek w kuchni i zaczynamy


 TAGLIATELLE Z KREWETKAMI

10 gniazd tagliatelle  (5 zwykłych i 5 szpinakowych)
300 g krewetek
orzechy włoskie
pistacje
płatki migdałów
pomidorki koktajlowe
250 ml śmietanki kremówki
100 ml czerwonego wina
średnia cebula
czosnek
pietruszka
sól, pieprz

Wstawiam wodę na makaron i szykuję dwie patelnie. Na jednej zrobię krewetki, a na drugiej sos. Maluch wraz z Tatą rozłupuje w pokoju orzechy włoskie i co chwilę dostarcza mi gotowe do kuchni. Rozgrzewam odrobinę masła z oliwą z oliwek i dodaję posiekaną drobno cebulę. Podgrzewam 2 minutki i dodaję orzechy włoskie i pistacje. Całość dokładnie mieszam i zostawiam na ogniu na 5 minut, co jakiś czas grzebiąc łyżką. Maluch pomaga Mamie i obrywa pomidorki. To nic, że chciałam dodać je wraz z małymi gałązkami, najważniejsze, że moja pomoc kuchenna się nie obija :) Wlewam czerwone wino i czekam aż alkohol odparuje. Wrzucam pomidorki na patelnię. Pozostaje mi tylko dodanie śmietany i pogotowanie aby sos lekko zgęstniał
Na drugiej patelni szykuję krewetki wg. przepisu Ali Śierściuchowej. Na roztopione masło z oliwą wyciskam ząbek czosnku i po chwili wrzucam wcześniej przelane wrzątkiem owoce morza. Zmniejszam płomień pod  palnikiem i zostawiam je na około 7-10 min. Nie mieszam łyżką ale podrzucam co chwilę. Mały się śmieje, nie ma co robić, ucieka do pokoju. 
Odcedzam makaron i wrzucam go z powrotem do garnka. Krewetki (chyba gotowe) bez przekonania przerzucam do sosu, mieszam i wszystko przekładam ponownie do ugotowanego makaronu. Posypuję całość posiekaną pietruszką i zostawiam na minutkę aby smaki "się przegryzły" - cokolwiek to znaczy. Makaron nakładam na talerze i posypuję płatkami migdałów.
Maluch wraz z Tatą z widelcami w rękach już siedzą na swoich miejscach przy stole i zerkają w stronę kuchni.
....... można stawiać.


Tagliatelle z krewetkami





Zapiekane jajka

Skoro ostatnio się tak rozbrykałam z kolacjami to dzisiaj również muszę zrobić coś smakowitego. Nie mam co prawda pomysłu jak by tu oczarować Tatę i oczywiście Malucha, ale jakoś dam radę. Trzeba tylko znaleźć jakąś inspirację. Kręcę się po kuchni pół godziny, po kilka razy zaglądam do wszystkich szafek i zastanawiam się co by tu wyczarować. Króluje makaron, wszelkiego rodzaju makaron, nitki, spaghetti, rurki- penonni, lasagne,  tagliatelline, cannelloni, conchiglion, farfalle, stellette. Hm.... dużo tego, może więc trochę dziś zużyję? Oj tam.. następnym razem.
Idę do Malucha czytać mu książki. Obowiązkowo przyglądamy "Małpę w kąpieli", "Pojazdy", "Przygody kota Filemona", aż w końcu dochodzimy do książki o gospodarstwie i wtedy dostaję natchnienia. Oglądamy kury, a kury jak wiadomo znoszą jajka. A że Mama dawno jajek nie jadła to zrobi je na kolację, ale takie trochę inne. Wygląda na to, iż czytanie książeczek z Maluchem jest przydatne zarówno dla Niego jak i dla mnie. Czytamy już ze trzy kwadranse, pora więc kłaść Minia spać i zabrać się za gotowanie. Na szczęście zmęczony Maluch domyśla się, że Mama chce do kuchni więc zasypia utulony z Miniem w kilka minut. Mogę brać się do roboty.

ZAPIEKANE JAJKA

jajka
szynka
szczypiorek
sól, pieprz
dodatki wedle uznania

Przepis jest bardzo prosty. Do foremek nasmarowanych lekko masłem wkładam pokrojoną w kostkę szynkę, wbijam jajko i posypuję lekko solą. Wstawiam na 7-10 minut do nagrzanego piekarnika na ok 150 stopni. Używam silikonowych foremek w kształcie serca więc upieczone jajka mogę wyjąć bez problemu na talerz. Całość posypuję posiekanym szczypiorkiem i doprawiam pieprzem. Podaję z chlebem słonecznikowym, salami i pomidorem. 


 


Zapiekane jajka






poniedziałek, 16 lipca 2012

Ence pence naleśnika kręce

A na kolację zjemy naleśniki. Dawno ich nie robiłam, a jak wiadomo dobry naleśnik nie jest zły. Dzisiaj wersja z owocami i lodami waniliowymi.

 NALEŚNIKI Z OWOCAMI

naleśniki - im więcej tym większe obżarstwo
masa czekoladowa
masa kokosowa
maliny
truskawki
czerwona porzeczka
czereśnie
cukier puder
lody waniliowe


Połowę naleśników smaruję na przemian masą kokosową i czekoladową. Nakrywam je "czystymi",  zwijam w rulonik i kroję w 2 cm krążki. Układam na talerzu, dodaję garść owoców i gałkę lodów waniliowych. Całość posypuję cukrem pudrem i wiórkami czekoladowymi. Kolacja gotowa. Smacznego!











Naleśniki z owocami


Król Salomon

Dziś jest pora na rybkę. Dawno już nie jadłam czegoś co wcześniej pływać umiało, a że w lodówce po ostatnich zakupach pełno takich "zwierząt" zjemy je więc na obiad. Po nóż idzie król salomon. Maluch zaopatrzony w piłkę i rower idzie z Tatą na plac zabaw. Biega pod oknem i tak głośno się śmieje, że aż słyszę Go na czwartym piętrze. Jestem sama więc mam spokój i nie muszę się śpieszyć z przygotowaniami. Jak zwykle obiad będzie jak będzie a nie, że ktoś głodny :)

GRILOWANY ŁOSOŚ NA OBIAD

dzwonka łososiowe
marchewka
por
ziemniaki
fasolka szparagowa
natka pietruszki
pomidor
sól, pieprz, imbir

sos czosnkowy

czosnek
gęsta śmietana
majonez
pieprz, sól, cukier
jabłko


Całość dziesięciominutowych przygotowań zaczynam od wymasowania łososia gruboziarnistą solą. Marchewkę i por kroję w cieniutkie paseczki, które później duszę w rondelku. Cóż za przepis - masuję rybkę, duszę marchewkę - zapowiada się ciekawie, ale tak naprawdę to prawie wszystko. Zostaje tylko obranie ziemniaczków i ugotowanie fasolki szparagowej w lekko osolonej wodzie, która być może nie pasuje do łososia ale jakże jest smaczna. Łososia grilluję na grillowej patelni lekko posmarowanej masełkiem.
Jak zawsze do każdej ryby robię sos czosnkowy, który wszyscy uwielbiają. Do miseczki wlewam gęstą śmietanę, dodaję łyżkę majonezu, starty czosnek, jabłko i przyprawy. Dokładnie mieszam i sos gotowy.
Wołam moich piłkarzy na obiad.Ci, wymęczeni po piłce wcinają z taką ochotą, aż im się uszy trzęsą.  Mama szczęśliwa, że znów sprawiła przyjemność swoim bliskim. A brzuch rośnie....






Grillowany Łosoś



sobota, 14 lipca 2012

Made in China

Czasem trzeba zjeść coś skośnego.

Po przyjściu z pracy postanawiam zrobić sajgonki. Wiem, że nie mam dość czasu bo zaraz Malucha trzeba będzie wykąpać, ale ostatnio jak się na coś uprę to muszę to zrobić. Mam godzinkę więc dam radę. Takie pyszności robię po raz pierwszy, nie wiem czy cokolwiek z tego wyjdzie ale zawsze warto spróbować. Najwyżej jak nie wyjdzie zjemy kanapki na kolację.

SAJGONKI CZAJNIS

1 opakowanie papieru ryżowego
5 grzybków mun
makaron ryżowy
kukurydza
mięso mielone
przyprawy do smaku
sos słodko-kwaśny
sos sojowy


Chciałabym napisać, że zaczynam od podsmażenia mięsa mielonego. Jednak tak wcale nie jest. Pierwszą rzeczą, którą muszę zrobić to znalezienie patelni ... gdzieś w domu. Maluch ostatnimi czasy nie rozstaje sie z dwoma rzeczami - z Miniem i z patelnią, na której Miniowi "gotuje" zupę. Patelnia więc wędruje wszędzie tam gdzie Maluch i Minio. Tylko Mama jest poszkodowana kiedy cokolwiek chce usmażyć, bo mimo, że ma jeszcze trzy inne to właśnie ta Miniowa jest najlepsza. Maluch poprostu wie co dobre. 
W końcu udaje mi się namierzyc obiekt moich poszukiwań. Szybkie mycie i mięso mielone ląduje na patelni. Dodaję nieco przypraw (prócz soli) i sos sojowy. Grzybki przed pokrojeniem moczą się w gorącej wodzie. Makaron sojowy na ok. 3 minuty zanurzam w misce z wrzątkiem.
Kiedy wszytskie składniki nadzienia są już gotowe szykuję sobie papier ryżowy. Przed zawijaniem zanużam go na 2 sek w letniej wodzie i nakładam farsz. Papier składam zgodnie z instrukcją na opakowaniu i urzucam na około 3 minuty do gorącego oleju. Z jednego opakowania papieru ryżowego wychodzi około 12-14 sajgonek. Po usmażeniu odsączam je na papierowym ręczniku.

Pozostaje przygotować chińskie talerzyki na sajgonki, miseczki do sosu i oczywiście pałeczki, którymi niestety nikt w domu nie potrafi się sprawnie posługiwać.  No cóż - praktyka czyni mistrza, więc zabraniam używania widelców albo rąk. 

Smacznego




Sajgonki Czajnis